Niespełna miesiąc temu wzięłam udział w bardzo ciekawych warsztatach kulinarnych zorganizowanych w ramach Kampanii Europejskiej pt. TO JEST NASZ DRÓB! WYSOKA JAKOŚĆ - EUROPEJSKA GWARANCJA. Wydarzenie odbyło się w fantastycznym miejscu jakim jest warszawska Akademia Kulinarna Whirlpool, mieszczącej się przy ul. Mińskiej 25. Czyli w bezapelacyjnym 'must have' na gastronomicznej mapie Warszawy każdego miłośnika gotowania!
Już wiele razy wspominałam, że moje przyzwyczajenia żywieniowe od ostatnich miesięcy są dalekie od spożywania mięsa. Jednak jak każdy człowiek na diecie eliminacyjnej lub nie - "grzeszę".I kiedy do kolekcji żywieniowych grzeszków dochodzi kolejny to muszę wiedzieć, że gra jest warta świeczki. I tak było też tym razem. Bo poza fenomenalnym smakiem wszystkich dań kryła się wysoka jakość ich głównego składnika jakim jest mięso ze sprawdzonego i kontrolowanego źródła. Warsztaty były prowadzone pod bacznym okiem cenionych Szefów Kuchni. Cristina Catese i Sebastian Krauzowicz, czyli niezwykle wysoki poziom i dorobek doświadczeń kulinarnych ramię w ramię podzielili uczestników na dwie drużyny.
Ja znalazłam się w drużynie charyzmatycznej Cristiny, a to nie ze względu na oczywistą solidarność jajników, a zamiłowanie do tradycyjnej kuchni włoskiej, w której ona czuje się jak ryba w wodzie (i przez chwilę, gotując tortellini poczułam się i ja :)). Sporządzenie tradycyjnego ciasta składającego się z mąki 00, jaj, soli i wody wymaga nielada wprawy. Ale przy prowadzącej, wplątującej włoskie i smaczne anegdoty między oprószoną semoliną blat, a ruchami zagniatania wyprowadzonymi z bioderka niczym taniec wszystko poszło w miarę gładko.
Powstałe pięknie żółte, zwarte i plastyczne ciasto zostało zwinięte w folię. W tym czasie była pora na przyrządzenie obłędnie pysznego farszu na bazie sera ricotty, Parmigiano Reggiano ChNP i przeciśniętych przez praskę ugotowanych ziemniaków z dodatkiem soli. Ale nie ciasto i farsz były tutaj wisienką na torcie (choć napełnianie i zaklejanie tortellini to przednia zabawa i doświadczenie!) a "sos" - ragout z piersi z kaczki. Ten sos na bazie wywaru warzywnego, białego wina, warzyw i suszonych grzybów był po prostu nie-ziem-ski! Uzupełnieniem potrawy była redukcja z czerwonego wina i to zrobiło z niego prawdziwą petardę! Muszę przyznać, że to danie smakowało mi najbardziej ze wszystkich i nie omieszkałam nie zjeść całej porcji.
Przyznacie, że wygląda to kosmicznie pysznie, prawda? :) Chcę tu jednak napisać coś o piersi z kaczki.. W ragout czuć było.. jakość! Mięso nie miało nieprzyjemnego, odpychającego zapachu i posmaku (jak to często bywa z kaczką kupowaną np. w tańszym dyskoncie) - to są jedne z tych czynników, przez które odeszłam od regularnej konsumpcji mięsa. Wręcz przeciwnie, posiekana pierś była soczysta, przesiąknięta wywarem warzywnym i winem, idealnie komponowała się z podduszoną marchewką i selerem. Po prostu z każdym kęsem chciałam więcej i.. więcej (i łakomstwo wzięło górę, bo talerz stał się pusty). Żeby zachęcić Was do sporządzenia takich obłędnych tortellini z ragout z kaczki poniżej zostawiam Wam sprawdzony już przepis wg. Cristiny Catese!
Kolejnym daniem według przepisu Cristiny było tradycyjne florenckie crostini z pate z kurzych wątróbek. Pate to nic innego jak pasta mięsna o kremowej konsystencji. I taką wersję ze smażonymi na złoto kurzymi wątróbkami z dodatkiem białego wina, kaparów, czarnych oliwek i octu balsamicznego degustowaliśmy na ciepło na chrupiącej bagietce. I tu znowu wątróbka nie miała nic wspólnego z tym czym wielu z nas często kojarzy ze stołówek szkolnych, czy barów mlecznych. Nie była mdła, czy odpychająca. Była idealnie doprawiona, pachniała białym winem i w niczym nie przypominała tej znienawidzonej przez wielu wersji. I tak właśnie przy tej obłędnej przystawce moje kubki smakowe znowu sięgneły zenitu i nie mogłam się powstrzymać w swojej nieopanowanej degustacji. I tym właśnie sposobem moim oczom ponownie ukazał się pusty talerz z okruszkami. Myślę jednak, że i ten grzeszek usprawiedliwi poniższa fotografia:
Warsztaty były wspaniałym doświadczeniem. Już samo zaproszenie na to wydarzenie bardzo mnie zaintrygowało, bo wiedziałam, że poza stricte gotowaniem pod bacznym okiem wspaniałych szefów kuchni dowiem się wielu kluczowych rzeczy na temat produkcji mięsa w Polsce (jak i w UE) z ust ekspertów (czyli z tzw pierwszej ręki). Bo wiadome jest, że w na terenie UE bez żadnych przeszkód możemy kupić dobrej jakości, nieklatkowy i hodowany w sposób kontrolowany drób. Ale, czym konkretnie kierować się, by nie zostać oszukanym przez producenta nie jest już często "jasne jak słońce". Czy wystarczy naklejka na opakowaniu, zapewnienie producenta, miejsce robienia zakupów, pomyszkowanie w Internecie? Czy wysokiej jakości polskie mięso naprawdę istnieje? A jak to jest z faktami i mitami? Na te i inne pytania odpowiedzi otrzymaliśmy z ust Małgorzaty Reszczyńskiej z Krajowej Rady Drobiarstwa podczas wykładu, który zapoczątkował te pyszne spotkanie.
A Was serdecznie odsyłam do kampanijnej strony: https://pl.eu-poultry.eu gdzie możecie rozwiać swoje konsumenckie wątpliwości, nauczyć się jak rozpoznać dobre i wysokiej jakości mięso oraz co z niego sporządzić dla swoich bliskich, czy przyjaciół. Do usłyszenia! :)