wtorek, 6 października 2020

151. Udział w warsztatach kulinarnych, czyli kampania TO JEST NASZ DRÓB! WYSOKA JAKOŚĆ – EUROPEJSKA GWARANCJA

     Niespełna miesiąc temu wzięłam udział w bardzo ciekawych warsztatach kulinarnych zorganizowanych w ramach Kampanii Europejskiej pt. TO JEST NASZ DRÓB! WYSOKA JAKOŚĆ - EUROPEJSKA GWARANCJA. Wydarzenie odbyło się w fantastycznym miejscu jakim jest warszawska Akademia Kulinarna Whirlpool, mieszczącej się przy ul. Mińskiej 25. Czyli w bezapelacyjnym 'must have' na gastronomicznej mapie Warszawy każdego miłośnika gotowania!

  Już wiele razy wspominałam, że moje przyzwyczajenia żywieniowe od ostatnich miesięcy są dalekie od spożywania mięsa. Jednak jak każdy człowiek na diecie eliminacyjnej lub nie - "grzeszę".I kiedy do kolekcji żywieniowych grzeszków dochodzi kolejny to muszę wiedzieć, że gra jest warta świeczki. I tak było też tym razem. Bo poza fenomenalnym smakiem wszystkich dań kryła się wysoka jakość ich głównego składnika jakim jest mięso ze sprawdzonego i kontrolowanego źródła. Warsztaty były prowadzone pod bacznym okiem cenionych Szefów Kuchni. Cristina Catese i Sebastian Krauzowicz, czyli niezwykle wysoki poziom i dorobek doświadczeń kulinarnych ramię w ramię podzielili uczestników na dwie drużyny. 


Ja znalazłam się w drużynie charyzmatycznej Cristiny, a to nie ze względu na oczywistą solidarność jajników, a zamiłowanie do tradycyjnej kuchni włoskiej, w której ona czuje się jak ryba w wodzie (i przez chwilę, gotując tortellini poczułam się i ja :)). Sporządzenie tradycyjnego ciasta składającego się z mąki 00, jaj, soli i wody wymaga nielada wprawy. Ale przy prowadzącej, wplątującej włoskie i smaczne anegdoty między oprószoną semoliną blat, a ruchami zagniatania wyprowadzonymi z bioderka niczym taniec wszystko poszło w miarę gładko. 



Powstałe pięknie żółte, zwarte i plastyczne ciasto zostało zwinięte w folię. W tym czasie była pora na przyrządzenie obłędnie pysznego farszu na bazie sera ricotty, Parmigiano Reggiano ChNP i przeciśniętych przez praskę ugotowanych ziemniaków z dodatkiem soli. Ale nie ciasto i farsz były tutaj wisienką na torcie (choć napełnianie i zaklejanie tortellini to przednia zabawa i doświadczenie!) a "sos" - ragout z piersi z kaczki. Ten sos na bazie wywaru warzywnego, białego wina, warzyw i suszonych grzybów był po prostu nie-ziem-ski! Uzupełnieniem potrawy była redukcja z czerwonego wina i to zrobiło z niego prawdziwą petardę! Muszę przyznać, że to danie smakowało mi najbardziej ze wszystkich i nie omieszkałam nie zjeść całej porcji. 



Przyznacie, że wygląda to kosmicznie pysznie, prawda? :) Chcę tu jednak napisać coś o piersi z kaczki.. W ragout czuć było.. jakość! Mięso nie miało nieprzyjemnego, odpychającego zapachu i posmaku (jak to często bywa z kaczką kupowaną np. w tańszym dyskoncie) - to są jedne z tych czynników, przez które odeszłam od regularnej konsumpcji mięsa. Wręcz przeciwnie, posiekana pierś była soczysta, przesiąknięta wywarem warzywnym i winem, idealnie komponowała się z podduszoną marchewką i selerem. Po prostu z każdym kęsem chciałam więcej i.. więcej (i łakomstwo wzięło górę, bo talerz stał się pusty). Żeby zachęcić Was do sporządzenia takich obłędnych tortellini z ragout z kaczki poniżej zostawiam Wam sprawdzony już przepis wg. Cristiny Catese! 




Kolejnym daniem według przepisu Cristiny było tradycyjne florenckie crostini z pate z kurzych wątróbek. Pate to nic innego jak pasta mięsna o kremowej konsystencji. I taką wersję ze smażonymi na złoto kurzymi wątróbkami z dodatkiem białego wina, kaparów, czarnych oliwek i octu balsamicznego degustowaliśmy na ciepło na chrupiącej bagietce. I tu znowu wątróbka nie miała nic wspólnego z tym czym wielu z nas często kojarzy ze stołówek szkolnych, czy barów mlecznych. Nie była mdła, czy odpychająca. Była idealnie doprawiona, pachniała białym winem i w niczym nie przypominała tej znienawidzonej przez wielu wersji. I tak właśnie przy tej obłędnej przystawce moje kubki smakowe znowu sięgneły zenitu i nie mogłam się powstrzymać w swojej nieopanowanej degustacji. I tym właśnie sposobem moim oczom ponownie ukazał się pusty talerz z okruszkami. Myślę jednak, że i ten grzeszek usprawiedliwi poniższa fotografia: 

Warsztaty były wspaniałym doświadczeniem. Już samo zaproszenie na to wydarzenie bardzo mnie zaintrygowało, bo wiedziałam, że poza stricte gotowaniem pod bacznym okiem wspaniałych szefów kuchni dowiem się wielu kluczowych rzeczy na temat produkcji mięsa w Polsce (jak i w UE) z ust ekspertów (czyli z tzw pierwszej ręki). Bo wiadome jest, że w na terenie UE bez żadnych przeszkód możemy kupić dobrej jakości, nieklatkowy i hodowany w sposób kontrolowany drób. Ale, czym konkretnie kierować się, by nie zostać oszukanym przez producenta nie jest już często "jasne jak słońce". Czy wystarczy naklejka na opakowaniu, zapewnienie producenta, miejsce robienia zakupów, pomyszkowanie w Internecie? Czy wysokiej jakości polskie mięso naprawdę istnieje? A jak to jest z faktami i mitami? Na te i inne pytania odpowiedzi otrzymaliśmy z ust Małgorzaty Reszczyńskiej z Krajowej Rady Drobiarstwa podczas wykładu, który zapoczątkował te pyszne spotkanie. 

A Was serdecznie odsyłam do kampanijnej strony: https://pl.eu-poultry.eu  gdzie  możecie rozwiać swoje konsumenckie wątpliwości, nauczyć się jak rozpoznać dobre i wysokiej jakości mięso oraz co z niego sporządzić dla swoich bliskich, czy przyjaciół. Do usłyszenia! :)





poniedziałek, 13 lipca 2020

150. Letnie, drożdżowo - maślane jagodzianki, czyli: cynamonowe bułeczki z jagodami i truskawkami

Chyba nie trzeba na ten temat długo się rozpisywać.. LEŚNE JAGODY! 🙏
Kto ich nie kocha, nie lubi, nie ubóstwia, nie tęskni za nimi jesienią i zimą? Naprawdę byłoby ciężko znaleźć kogokolwiek. Pierogi, naleśniki, konfitury, dżemy i.. bułeczki! Najlepiej domowe, bo unoszący się zapach wypieków w mieszkaniu i zjadania ich jeszcze na ciepło jest nie do podrobienia.  

Przy temacie jagodowym zapraszam Was na drożdżowo-maślane bułeczki wypełnione truskawkami i boskimi jagodami posypane cukrem i cynamonem.. Istny obłęd naprawdę! Przepis nie jest trudny, ale jak to wiadomo potrzebne jest nam trochę więcej czasu, bo ciasto drożdżowe lubi wyrastać powolutku, nigdzie się nie spiesząc. W przepisie nie szczędziłam na cukrze, ale tylko takie wypieki kojarzą mi się z dzieciństwem, z wakacjami u babci, z beztroską.. 😇 A do takich chwil grzech nie powracać!
Zapraszam :)
Julia

Składniki:
(na 16 bułeczek)

ciasto maślano-drożdżowe: 

- 600g mąki pszennej + do podsypywania
- 7g drożdży suchych
- 250ml mleka 
-75g masła 82%tłuszczu 
- 100g cukru
-szczypta soli 
- 3 żółtka 
-1 całe jajo 

nadzienie: 

-garść truskawek
- około pół litra leśnych jagód
- cukier do podsypywania owoców

posypka cynamonowa: 

- 2 łyżki cynamonu 
- 1 łyżka cukru 
- 2łyżki masła 




Przygotowanie: 
  • Całą pracę rozpoczynamy od roztopienia masła i jego ostudzenia do temperatury pokojowej. Kolejno w rondelku na małym ogniu podrzgewamy mleko, dodajemy cukier, mieszamy aż do rozpuszczenia (nie zagotowujemy - mleko ma być ciepłe na tyle, aby sprawdzając jego temperaturę palcem nie poparzyło nas :)!), zestawiamy z ognia. Do głębokiej miski przesiewamy mąkę, dodajemy suszone drożdże, szczyptę soli, ciepłe mleko z roztopionym cukrem, mieszamy wszystko drewnianą łyżką aż do dokładnego połączenia. Kolejno wbijamy jajo i dodajemy żółtka oraz ostudzone masło, podsypujemy odrobiną mąki i zagniatamy dłońmi oprószonymi mąką. 

  • Ciasto będzie lepkie i klejące, dlatego też co jakiś czas trzeba podsypywać je niewielką ilością mąki - ja myślę, że do uzyskania gładkiego ciasta potrzebowałam około 100g mąki więcej. Ciasto wyrabiamy energicznie, aby wtłoczyć do niego jak najwięcej pęcherzyków powietrza. Gdy uzyskamy gładkie i elastyczne ciasto zwijamy je w kulkę, wkładamy do miski, nakrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na około godzinę. 
  • Gdy ciasto podwoi swoją objętość formujemy z niego walec (coś jakby na kopytka XXL :)) i dzielimy na osiem dość równych części. Kolejno te osiem części dzielimy jeszcze na dwie części. Z czego finalnie powinno wyjść nam ich 16.
  • Piekarnik nastawiamy na 180*C. Blachę wyścielamy papierem do pieczenia. Jagody i truskawki myjemy i osuszamy. Truskawki kroimy na ćwiartki, a jagody zostawiamy w całości. Z każdej części ciasta formujemy jedną bułeczkę - kawałek ciasta rozpłaszczamy, na jego środek układamy łyżkę jagód, kilka truskawek i szczyptę cukru i bardzo dokładnie zalepiamy tworząc sakiewkę. Kolejno dłońmi formujemy bułeczkę i kładziemy na wyścielonej papierem blaszy (zlepieniem do dołu). Analogicznie postępujemy tak z wszystkimi bułeczkami. Kładziemy je na blaszy zachowując około 5cm odstępy. 
  • Kolejno masło do posmarowania roztapiamy w rondelku, a cynamon mieszamy z cukrem. Za pomocą pędzelka smarujemy każdą bułeczkę masłem i posypujemy obficie cynamonową mieszanką. Bułeczki pieczemy 35 minut na środkowej półce piekarnika. Smacznego! :)




czwartek, 25 czerwca 2020

149. Prosty i pyszny obiad, czyli roladki z piersi z kurczaka z serkiem śmietankowym, suszonymi pomidorami i bazylią

Kocham suszone pomidory! Gdyby nie były tak kaloryczne wyjadałabym je widelcem ze słoika do zera i krzyczała, że kocham życie! 😎 Uwielbiam je na kanapce, z makaronem, w formie pasty, w sałatkach. Suszone pomidory to życie 💓 Są dość słone, ale moja natura kulinarna jest bardziej w stronę wytrawną, aniżeli słodką. Jeśli chodzi o żywieniowe grzeszki to mam zdecydowanie częściej ochotę na coś słonego, niż słodkiego.. I wiem,że nie jestem jedyna :) Pisałam już tutaj, że pomimo, iż od stycznia unikam spożywania mięsa (choć np. w pierwszy weekend czerwcowy przyznaję, że złamałam te restrykcje i objadłam się zajebistymi gołąbkami mojej cioci, oczywiście własnej roboty) to na blogu będą się pojawiać również propozycje mięsne, ponieważ przygotowuje takowe w przedszkolu. A więc...

dziś zapraszam Was na bardzo soczyste roladki z kurczaka w towarzystwie serka śmietankowego, suszonych pomidorów i suszonej bazylii. Zaserwowałam je z kaszą gryczaną niepaloną (bezapelacyjnie moją ulubioną!) i bardzo szybką, jak zwykle stworzoną z tego co mam pod ręką - sałatką. Z czym Wy zjecie swoje roladki zdecydujecie oczywiście sami. Zapraszam!
Julia


Składniki: 
(dla 4 osób)


roladki: 
- 1 duża podwójna pierś z kurczaka
- 1 serek śmietankowy np. Almette, Philadelfia
- 1 ząbek czosnku
- pół słoiczka suszonych pomidorów (z olejem)
- 1 mała młoda cebula (opcjonalnie)
- suszona bazylia, suszony czosnek, gałka muszkatołowa, świeżo zmielona sól i pieprz
- natka pietruszki do posypania 

szybka sałatka: 

-1 opakowanie ulubionego mixu sałat 
- garść kiełków (u mnie słonecznika)
- garść pomidorków cherry lub 1 duży, malinowy
- pół papryczki chili z pestkami 
- pestki słonecznika, dyni lub inne 

szybki dressing: 

- 1/4 szklanki oleju słonecznikowego
- 1 łyżka zimnej wody 
- 1 łyżeczka syropu z agawy 
- sok wyciśnięty z ćwiartki cytryny 
-kilka kropel octu balsamicznego
- świeżo zmielona sól, pieprz do smaku 



Przygotowanie: 

  • Piekarnik nagrzewamy do 180*C. Pierś z kurczaka myjemy, odsączamy ręcznikiem papierowym, odcinamy błonki i chrząstki, oddzielamy na filety i tłuczemy tłuczkiem na duże, dość cienkie plastry (pamiętajmy, by podczas tłuczenia ochronić je folią spożywczą, aby ich zbyt mocno nie pocharatać :)). 
  • W malakserze lub za pomocą blendera rozdrabniamy suszone pomidory (wraz z olejem), dodajemy obrany czosnek, młodą cebulkę i siekamy wszystko do uzyskania konsystencji pesto. Otrzymany "farsz" doprawiamy do smaku. 
  • Stłuczone piersi smarujemy obficie serkiem śmietankowym oraz otrzymaną mieszanką z malaksera i zwijamy w roladki. Naczynie żaroodporne wyścielamy papierem do pieczenia, smarujemy go delikatnie olejem, kładziemy na nim roladki i  szczelnie zamykamy (lub jeśli mamy takie bez nakrycia - szczelnie folią aluminiową). 
Roladki pieczemy około 40 minut. (na środkowej półce piekarnika, program: góra-dół)
  • Podczas pieczenia możemy przygotować moją szybką sałatkę. Sporządzić dressing i wszystkie wymienione składniki wymieszać. Dobrze jest sałatkę włożyć na około 20 minut, aby wszystkie smaczki dobrze przegryzły się. Roladki serwujemy z ulubioną kaszą, obifcie posypaną natką pietruszki. Smacznego :)





niedziela, 7 czerwca 2020

148. Różowe szaleństwo, czyli ciasto ucierane z rabarbarem i budyniem waniliowym pod owsiano-razową kruszonką

Rabarbar.. Kocham, uwielbiam, ubóstwiam! Jest fenomenalny i zwyczajnie nie ufam ludziom, którzy go nie lubią. Wspaniałe jest w nim to, że nawet z jego obierek można wyczarować przepyszny kompot i zrobić mały kroczek w kierunku zero waste💔. 

Robiąc te ciasto nie żałowałam ani masła, ani cukru ani zwykłej mąki pszennej, jednak połasiłam się na element lekko zdrowszy i swój wypiek posypałam kruszonką z mąki razowej, płatków owsianych i oleju kokosowego. I finalnie muszę powiedzieć, że zrobiło to pyszną robotę. Ja w moim cieście się wprost zakochałam, ile kawałków zjadłam od wczoraj nie zliczę (i nie chcę zliczać) dlatego z całego serca polecam go Wam - z reguły, że sezon na rabarbar trwa w najlepsze. Proste i szybkie ciasto, które skradnie Wasze serca i podniebienia.. zapraszam :)
Julia



Składniki: 
(na prostokątną blachę 35x14cm)

CIASTO: 
- ok. 60 dag rabarbaru (4-5 łodyg) + 1 łyżka cukru trzcinowego

- 2 szklanki mąki pszennej

- 2 łyżeczki sody oczyszczonej

- 3/4 szklanki cukru drobnego do wypieków (lub innego słodzidła)

- 4 żółtka 

- 3/4 kostki zimnego masła 

- szczypta soli 

BUDYŃ:

- 1 op. budyniu waniliowy 

- 500ml mleka krowiego (może być też napój kokosowy, owsiany, ryżowy itp)

- 3 łyżki syropu z agawy lub cukru 

KRUSZONKA:

- 1/4 szklanki mąki razowej żytniej

- 2 łyżki oleju kokosowego (w temp. pokojowej)

- 2 łyżki cukru trzcinowego

- garść płatków owsianych



Przygotowanie: 
  • Piekarnik nastawiamy na 190*C (góra dół). Umyty rabarbar obieramy (z obierek polecam zrobić kompot) i kroimy w dość drobną kostkę. Zasypujemy go 1 łyżką cukru trzcinowego.
  • Następnie sporządzamy budyń według przepisu na opakowaniu(ja osłodziłam go syropem z agawy, Wy możecie wybrać zwykły cukier). Budyń powinien być gładki i nie mieć grudek. Gdy taki uzyskamy zestawiamy go z ognia i przechodzimy do ciasta. 
  • Kolejno mąkę z sodą oczyszczoną przesiewamy do miski. Dodajemy szczyptę soli, masło kroimy na dość cienkie plasterki i dodajemy do mąki. Składniki suche z masłem ucieramy tak długo aż uzyskamy konsystencję kruszonki. Wtedy dodajemy żółtka i zagniatamy na gładkie, spójne ciasto. 
  • Blaszkę wyścielamy papierem do pieczenia. Jej spód wyklejamy ciastem (na wysokość około 4-5cm) i równomiernie nakłuwamy je widelcem na całej powierzchni (tak, aby dziurki sięgały dna blaszki). 
  • Sporządzamy kruszonkę - do miski wysypujemy mąkę razową, płatki owsiane, cukier oraz olej kokosowy. Składniki łączymy palcami (jeśli kruszonka nie przypomina piasku dodajemy więcej mąki razowej, a jeśli jest zbyt zbita dodajemy odrobinę oleju kokosowego).
  •  Na spód równomiernie wykładamy kostkę z rabarbaru, zalewamy ciepłym budyniem i posypujemy kruszonką. Pieczemy na środkowej półce piekarnika około 50 minut. Bardzo ważne jest żeby ciasta nie przechowywać w lodówce, a w suchym i chłodnym miejscu pod przykryciem z folii spożywczej. Smacznego! :)




niedziela, 31 maja 2020

147. Warzywny miks, czyli zupa krem z pomidorów, marchewki i ciecierzycy z mleczkiem kokosowym, kalafiorem i płatkami drożdżowymi


Warzywne zupy krem to coś co po prostu kocham! Są najprostsze i najszybsze do zrobienia. Pod ręką wystarczy mieć ulubione warzywa. Ja najczęściej dobieram je w wersji kolorystycznej. Kremy zielone, pomarańczowe, czerwone i białe - wszystkie są zawsze przepyszne. Najczęściej zabielam je właśnie mleczkiem kokosowym, a ostatnio zakochałam się w płatkach drożdżowych nieaktywnych, które świetnie imitują smak sera. 
W przedszkolnej kuchni używam ich również do makaronów i wegańskich kotlecików - np. z kaszy gryczanej (to moje ulubione!). Płatki drożdżowe to coś to zdecydowanie powinno się mieć w kuchni nawet jeżeli nie jest się na diecie wegańskiej. Jeśli ich jeszcze nie znacie to koniecznie musicie spróbować. ;) Zapraszam na warzywny krem z pomidorów, marchewki, ciecierzycy i ziemniaków, który ugotujecie w mniej niż pół godziny. Aby był bardziej syty zaserwowałam go z ugotowanym, polskim kalafiorem w formie niezmiksowanej. Wpasował się tu idealnie, ale można go zastąpić domowymi grzankami chlebowymi lub ulubioną kaszą, to już zależy od Was.
Julia


Składniki: 
(na 4-5 porcji)

- 1 cebula

- 1 ząbek czosnku

- 3 średnie marchewki

- 1 słoiczek ciecierzycy w zalewie (ok 200g)

- 2 dość duże ziemniaki 

- mała passata pomidorowa (200ml)

- 1 łyżka koncentratu pomidorowego

- puszka mleczka kokosowego

- papryczka chili (opcjonalnie)

- olej roślinny do smażenia (1-2 łyżki)

- różyczki z połowy kalafiora

- świeża natka pietruszki i płatki drożdżowe do posypania

-gorąca woda (tyle, aby zakryć wszystkie warzywa w garnku)

- przyprawy: mielony kumin, gałka muszkatołowa, cynamon, garam masala, suszony czosnek, imbir i słodka papryka
- świeżo zmielona sól i pieprz, odrobina cukru trzcinowego (lub syropu z agawy)



Przygotowanie: 

- Wszystkie warzywa dokładnie myjemy i obieramy ze skórki. Cebulę siekamy dość drobno, czosnek przeciskamy przez praskę. Marchewkę i ziemniaki kroimy w kostkę. 

-W garnku rozgrzewamy olej, dodajemy posiekaną cebulę, czosnek, pokrojoną marchewkę oraz ziemniaki i chwilę przesmażamy. Dodajemy ciecierzycę wraz z zalewą, passatę pomidorową oraz mleczko kokosowe - dopełniamy gorącą wodą tak aby wszystkie warzywa były zakryte. 

- W tym samym czasie kalafiora skubiemy w różyczki i gotujemy w osolonej i lekko osłodzonej wodzie do miękkości. Gdy reszta warzyw na krem będzie już miękka miksujemy je blenderem na gładką masę (jeśli jest zbyt gęsta dodajemy gorącą wodę). Dodajemy koncentrat pomidorowy, przyprawy (polecam zacząć dodawać po szczypcie, by nie przesadzić;) i świeżo zmieloną sól i pieprz oraz cukier (lub syrop). Zupę serwujemy z ugotowanymi różyczkami kalafiora, posypaną płatkami drożdżowymi, posiekaną natką pietruszki i chili (opcjonalnie). Smacznego! :)